wtorek, 27 maja 2014

Sernik z biszkoptem

Szukałam ciekawego pomysłu na sernik. Chciałam, żeby był trochę tradycyjny, a trochę z nowym dla nas akcentem. Inspirację znalazłam tutaj, za co bardzo, bardzo dziękuję. Wprowadziłam trochę zmian, trochę wykorzystałam oryginalny przepis na pieczenie biszkoptu (dobrze przećwiczyć coś innego, niż zwykle). Efekt był naprawdę fajny.


Składniki na tradycyjną dużą blaszkę
na  biszkopt
  • 6 jajek
  • 6 łyżek cukru
  • 6 łyżek mąki pszennej
  • sok wyciśnięty z cytryny
na masę serową
  • 1 kg mielonego twarogu (ja używam, nie, nie bez nazwy i kryptoreklamy, serka o konsystencji podobnej do serka homogenizowanego, ale znacznie bardziej gęstego)
  • 4 jajka
  • cukier waniliowy
  • 1/2 szklanki cukru
  • 10 dag masła roztopionego
  • torebka budyniu waniliowego
dodatkowo do posmarowania biszkoptu tabliczka czekolady-100 g oraz masło i bułka tarta do smarowania formy.

Sposób wykonania
Upiec dwa biszkopty, dzieląc składniki na pół. Ubijamy białka jajek na sztywną pianę, dodajemy do ubijania cukier i cukier waniliowy. Dodajemy dalej żółtka jajek, mąkę i sok z cytryny. Wylewamy na blachę wysmarowaną masłem i posypaną bułka tartą. Pieczemy w piekarniku w temperaturze ok 180 st C 20 min- pół godziny. Robimy tak dwukrotnie, aby mieć dwa placki biszkoptowe. Po upieczeniu i wystudzeniu przygotowujemy masę serową. Jeśli używamy twarogu, mielimy go dwukrotnie, dodajemy żółtka, cukier, płynne  masło, budyń waniliowy, a na koniec ubita pianę z białek. Rozpuszczamy czekoladę: kruszymy tabliczkę do garnka, dodajemy odrobinę wody lub ew. mleka i podgrzewamy na małym ogniu. Jeśli się rozpuści, a będzie zbyt gęsta do smarowania, proponuję dodać jeszcze trochę wody. Smarujemy pierwszą warstwę biszkoptu połową rozpuszczonej czekolady, nakładamy 2/3 masy serowej, następnie nakrywamy drugim biszkoptem, który smarujemy pozostałą częścią czekolady. Na koniec wylewamy pozostałą część masy serowej. Pieczemy w piekarniku w temperaturze ok 160 st C (za oryginalnym przepisem) przez 50 minut-godzinę. Przed podaniem posypać cukrem pudrem.

A tu jeszcze w innym wydaniu



                                                                                                           Smacznego!!!


sobota, 24 maja 2014

Tort z truskawkami

Na fali imieninowo-urodzinowej upiekłam tort bez kremu. A że zrobiło się ciepło, nawet bardzo, więc wykorzystałam to co na czasie, czyli galaretkę i truskawki. Tort musiał być prosty, bo dla synka, dla którego nie mogę stosować niektórych składników. Trochę bałam się truskawek, ale warto było zaryzykować. Co nie oznacza, że łasuchostwo przeszło mu bezkarnie,  ale nie narzeka.



Składniki:
na biszkopt na tortownicę o średnicy 21 cm
  • 4-5 jajek
  • szklanka mąki pszennej
  • 3/4 szklanki cukru
oprócz tego
  • ok 30 dag truskawek, 
  • dżem/powidła (ja użyłam dżemu śliwkowo-jabłkowego) do przełożenia, 
  • galaretka najlepiej wiśniowa lub truskawkowa (osobiście wolę wiśniową - ma bardziej zdecydowany smak) 
  • pół szklanki słodzonej herbaty (możemy dodać odrobinę alkoholu, oczywiście nie dla dzieci ) do nasączenia biszkoptu
Sposób wykonania
Pieczemy biszkopt. Ubijamy białka jajek na sztywną pianę, dodajemy do ubijania cukier. Dodajemy dalej żółtka jajek i mąkę. Wylewamy na blachę wysmarowaną masłem i posypaną bułka tartą. Pieczemy w piekarniku w temperaturze ok 180 st C ok pół godziny. Po wystudzeniu kroimy go jedno- lub dwukrotnie, wg uznania. Nasączamy każdą część, smarujemy dżemem/powidłami i nakładamy na kolejno warstwy. Na wierzchu nakładamy truskawki (większe przekrawamy na pół, żeby utworzyły ładną, w miarę równą warstwę owocową. Przygotowujemy galaretkę wg przepisu, studzimy do takiego momentu, kiedy zaczyna dobrze tężeć i wylewamy na warstwę owocową. Wstawiamy do lodówki, aż do całkowitego stężenia. I gotowe.


Uwagi 
  1.  Wszystkie uwagi dotyczące pieczenia biszkoptu znajdziecie tutaj.
  2. Oczywiście można dodać do biszkoptu  kakao, co może być ogromnym atutem dla smakoszy czekolady/kakaowego ciasta, truskawek i galaretki.
  3. Do nasączania używam herbaty, bo moje dzieciaki jeszcze nie za duże, więc kawa odpada, a i inne nasączenia jakoś mi nie odpowiadają. 
  4. Oczywiście można użyć dowolnych owoców, choć truskawki dają tutaj dodatkowy smaczek.
  5. Ważne, żeby zalewać biszkopt tężejącą galaretką. W innym wypadku może wypłynąć lub wsiąknąć w biszkopt, albo jak mi ostatnio podpłynąć pod biszkopt (a mówią, śpiesz się powoli). Żaden przypadek pewnie by Was nie satysfakcjonował.
  6.                                                                                              
                                                                                           Smacznego!!!


piątek, 23 maja 2014

Ciasto z jablkami

Mówiłam już, że u mnie nastał okres imieninowo-urodzinowy? Cała seria po prostu. Ale ja nie narzekam, lubię wszystkie okazje, i małe, i duże, żeby przygotować coś specjalnego. Tym razem imieninki córci, świętowane w środku tygodnia, po powrocie Tatusia do domu z pracy, więc i smaczny obiadek, a potem dobre ciasto. Tu musiałam się wspiąć nieco na wyżyny, bo mam niestety ograniczenia. Wszystkie czekolady, pierniki, niektóre owocki odpadają, jeśli chodzi o mojego atopowego synka. Mało tego ciasto musi się robić łatwo i szybko. I tak znalazłam inspirację w domowej książce kucharskiej Małgorzaty Caprari "Kuchnia polska". Przy okazji, chyba kiedyś będę musiała napisać coś o tej książce. Ale tym razem szybkie ciasto z jabłkami vel szarlotka, choć do typowej szarlotki mało podobne,  okazało się idealnym rozwiązaniem.


Składniki
  • 15 dag masła
  • 15 dag cukru
  • 15 dag mąki
  • 3 jajka
  • cukier waniliowy
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • 6 kwaskowatych jabłek
  • cukier puder do posypania
Sposób wykonania:
Miękkie masło utrzeć z cukrem i cukrem waniliowym na puszystą masę, dodając po jednym jajku. Dodać mąkę, proszek do pieczenia, wyrobić na jednolite ciasto. 2/3 ciasta wyłożyć na blachę, ułożyć na nim obrane i pokrojone w talarki jabłka, wyłożyć pozostałą część ciasta. Wstawić do nagrzanego piekarnika na 200°C na godzinę. Przed podaniem posypać cukrem pudrem.


Uwagi:
  1. Podana ilość cukru powoduje, że ciasto jest rzeczywiście dosyć słodkie. Oczywiście, słodkie jest to kwestia względna, ale kwaskowate jabłka są tu jak najbardziej wskazane.
  2. Ciasto jest dosyć wilgotne, więc ja piekę je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Ma to tę dodatkową zaletę, że nie ciemnieje blacha od soku owoców. 
  3. Cukier puder rzeczywiście najlepiej posypać przed samy podaniem, a to z powodu wilgotności ciasta. Po prostu tak się lepiej prezentuje.

                                                                                                   Smacznego!


wtorek, 20 maja 2014

Żeberka na czerwono / Ribs in red

Tak, tak, wiem, połowa łaskawych Czytelników, powie, a fe, a niezdrowo, a... trochę by się znalazło. Ale mam nadzieję, że wśród Was znajdą się też amatorzy zapiekanych żeberek. My też nie jemy ich zbyt często, choć przygotowanie jest naprawdę proste. To taki mały kompromis między łasuchowaniem, a dbaniem o tzw. figurę. No bo sami przyznajcie, ile można jeść mięsa drobiowego, podobno jedynie słusznie zdrowego? Czasem ta mała zmiana smaku jest do smaku życia niezbędna. Przepis i pomysł na żeberka jest mój własny. Nie mogę używać zbyt wielu przypraw ze względu na atopową skórę synka, ale przecież prostota jest najlepsza.


Składniki:
  • 1,5 kg żeberek
  • 3 łyżki przecieru pomidorowego (koncentratu)
  • 2 łyżki miodu
  • przyprawy: sól, pieprz (ja używam głównie czarnego, ale pełna dowolność), koperek, majeranek...
Sposób przyrządzenia:
Umyć i pokroić żeberka na porcje. Wymieszać przecier, miód, przyprawy i nasmarować każdy kawałek żeberek. Piec w temperaturze ok. 200°C przez ok 1,5 godziny.



                                                                                                           Smacznego!


sobota, 17 maja 2014

Biszkopt z owocami

Początek weekendu, szansa na małą chwilę relaksu przy kawie, a tu brak czegoś słodkiego do kawy... Najszybszym rozwiązaniem jest biszkopt z owocami. Dlaczego? Bo właściwie całą pracę za nas wykonuje mikser, my mamy wtedy czas na przygotowanie owoców, a potem ekspresowe pieczenie. I tak za godzinkę, dwie mamy coś dobrego na naszym stoliku z kawą. Biszkopt jest podobny do tego podstawowego biszkoptu, ale musi być trochę "cięższy", żeby utrzymać owoce.



Składniki:
na tortownicę o średnicy 21 cm
  • 5 jajek
  • 3/4 szklanki cukru
  • 1,5 szklanki mąki pszennej
  • opakowanie budyniu waniliowego
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • cukier waniliowy
  • 4-5 jabłek ( mogą być też inne owoce)
Sposób wykonania:
Po oddzieleniu białek ubijamy z nich pianę, dodając na koniec ubijania cukier i cukier puder. Dodajemy następnie żółtka, mąkę, proszek do pieczenia, budyń i mieszamy. Wylewamy ciasto na blachę wyłożoną papierem do pieczenia (ew. wysmarowaną i posypaną tartą bułką), układamy jabłka obrane wcześniej i pokrojone w ćwiartki i wstawiamy do piekarnika. Pieczemy do ok 1 godziny w temperaturze 180-200°C. Przed podaniem można posypać cukrem pudrem.


Uwagi:
  1. Dawno temu piekłam tę wersję ciasta z mąką ziemniaczaną. Brałam wtedy po 3/4 szklanki maki pszennej i mąki ziemniaczanej. Dobrze ta kombinacja sprawdza się w przypadku bardzo soczystych owoców. Jednak u mnie w domu jakoś dosyć często maka ziemniaczana "wychodzi", więc znalazłam alternatywną wersję, nie gorszą co do efektów.
  2. Używam papieru do pieczenia ze względu na kwaskowy sok owoców niszczący blaszki.
  3. Pełna dowolność jeśli chodzi o owoce. Mogą być zarówno świeże, jak i mrożone. Jedynie bardzo soczyste można obtoczyć w bułce tartej (ja jednak zazwyczaj tego nie robię, pozwalam im raczej wcześniej trochę ociec), żeby ciasto nie rozmiękło.




czwartek, 15 maja 2014

Tort z kremem chalwowym

Poszukiwałam prostego do zrobienia kremu do tortu. Wcześniej robiłam zawsze krem budyniowy, ale jakoś nie zawsze chciał ze mną współpracować. Szukałam czegoś innego i trafiłam..., chociaż podejrzewam, że przynajmniej na razie muszę z niego zrezygnować, dla mojego atopowego synka. Przyjdzie pewnie czas na inne wynalazki. Ale na razie pochwalę się moim tortem z kremem chałwowym.




Składniki
na tortownicę o średnicy 21cm

Biszkopt:
  • 4-5 jajek w zależności od wielkości
  • szklanka mąki pszennej
  • 3/4 szklanki cukru
Krem:
  • chałwa (ja użyłam waniliowej) ok 100 g
  • masło ok 100 g
  • łyżka alkoholu (rum, brandy, ew czysta wódka)
Poza tym:
  • dżem, powidła do przełożenia (najlepiej kwaskowe, ja używam porzeczkowych, agrestowe)
  • owoce i dodatki do ozdoby
  • do nasączenia: ok. 1/2 szklanki herbaty (słodzonej ;) ) z odrobiną alkoholu
Sposób wykonania
Oddzielamy żółtka od białek i białka dokładnie ubijamy. I to jest słowo kluczowe. Biszkopt wymaga sztywnej, dobrze ubitej piany. Dodajemy pod koniec ubijania cukier. Kiedy piana jest sztywna, dodajemy żółtka, mieszamy. Na koniec wsypujemy mąkę, mieszamy. Wykładamy na blachę wysmarowaną tłuszczem i posypaną tartą bułką. Pieczemy w temperaturze ok 180 stopni C ok 45 minut. Po wystudzeniu ciasta przygotowujemy krem. Miksujemy chałwę i miękkie masło, dodając pod koniec alkohol. Przekrawamy biszkopt na pół, nasączamy obie części, smarujemy dolną dżemem i nakładamy 3/4 kremu. Przykrywamy całość pozostałą częścią i smarujemy wierzch i boki tortu pozostałą częścią kremu. Dekorujemy owocami i pozostałymi dodatkami.

Uwagi:
  1. Przypomniałam przepis na podstawowy biszkopt, a uwagi o jego pieczeniu nie straciły na swojej wartości ;)
  2. Jeśli krem wydaje się za gęsty możemy dodać odrobinę masła. Podobnie jeśli krem jest dla nas za rzadki możemy dodać zawsze trochę chałwy.
  3. Podałam, że przekrawamy tort jednokrotnie. Ale oczywiście możemy podzielić go na 3 płaskie części. Dobrze jednak wtedy zwiększyć ilość kremu. Ważne, by zachować proporcje. Myślę, że krem z ok 150 gram chałwy wystarczy na przełożenie i nawet bardziej ozdobne wykończenie tortu niż moje.
  4. Owoce do dekoracji dowolne, może jedynie warto pomyśleć o tych bardziej kwaskowych. Przecież słodyczy mamy w torcie, aż nadto.
  5. Staram się nie używać sztucznych ozdób do torów, ze sztucznymi barwnikami itp. Używam więc tych na bazie czekolady. Pierwsze po prostu kupiłam, takie foremeczki czekoladowe, ostatnio zrobiłam sama. Hmmm..., może o tym kiedyś też napiszę. Jak myślicie przyda się?
                                                                                             Smacznego!!!


poniedziałek, 12 maja 2014

Najprostszy biszkopt

Przede mną sezon tortowo-imprezowo-imieninowo-urodzinowy. Strasznie długachne to-to wyszło, ale tak się złożyło. Ale żeby nie było, to na jesień jest drugi taki sezon ;), chociaż ten już nie dotyczy mnie tak mocno, jeśli chodzi o kuchenną stronę. Ale teraz mam dużo radości z wymyślaniem prostych, ale wyjątkowych tortów. Pomyślałam, że dla każdego chętnego do własnego wypieku na wyjątkowy tort urodzinowy przyda się przepis na najprostszy biszkopt. Zawsze wychodzi, smakuje i jest idealny do rozwijania własnej kreatywności. Można z nim zrobić naprawdę dużo. Przetestowałam ;).


Składniki
na tortownicę o średnicy 21cm
  • 4-5 jajek w zależności od wielkości
  • szklanka mąki pszennej
  • 3/4 szklanki cukru
Sposób wykonania
Oddzielamy żółtka od białek i białka dokładnie ubijamy. I to jest słowo kluczowe. Biszkopt wymaga sztywnej, dobrze ubitej piany. Dodajemy pod koniec ubijania cukier. Kiedy piana jest sztywna, dodajemy żółtka, mieszamy. Na koniec wsypujemy mąkę, mieszamy. Wykładamy na blachę wysmarowaną tłuszczem i posypaną tartą bułką. Pieczemy w temperaturze ok 180 stopni C ok 45 minut.




                                                                              Smacznego!

Uwagi.
  1. Zauważyliście, że w przepisie nie ma proszku do pieczenia. Jeśli ktoś naprawdę boi się tak spróbować, albo nie wychodzi (może za mało ubita piana) można dodać dwie płaskie łyżeczki proszku do pieczenia. Ja dawniej też używałam proszku do pieczenia do biszkopta, ale podpatrzyłam, spróbowałam i jest OK. Zaleta pieczenia biszkoptu wg "mojego" przepisu: proszek do pieczenia nie jest wyczuwalny w smaku. Przetestujcie. A może macie już jakieś doświadczenia tego typu? Bo sama znam osobę, która ciast z proszkiem nie lubi.
  2. W oryginale była szklanka cukru. Ale ja jestem zwolennikiem ograniczania cukru tam gdzie można. Biszkopt zazwyczaj przekładamy kremem, bitą śmietaną, powidłami, galaretką, więc i tak całość będzie wystarczająco słodka.
  3. W różnych poradnikach kulinarnych  należy ubić najpierw pianę na sztywno, a potem dodać cukier i to najlepiej cukier puder. Jak widzicie, ja nie określiłam tego dokładnie. Nie widzę różnicy. Biszkopt i tak wychodzi mi dobrze. Może jedynie cukier puder polecałabym osobom ręcznie ubijającym pianę ( ja całość robię robotem), łatwiej i szybciej uzyskuje się odpowiednią konsystencję ciasta biszkoptowego (gładka przede wszystkim, "nadmuchana", żeby biszkopt był puszysty)
  4. Mąki nie przesiewam do biszkopta/biszkoptu (no właśnie, jak jest poprawnie?)  i nie widzę specjalnej różnicy, w stosunku do ciasta z mąką przesianą.
  5. Do ciasta można dodać 2 płaskie łyżki kakao i mamy kakaowy biszkopt. 
  6. Są różne szkoły, co do pieczenia biszkoptu, studzenia. Biszkopt jest delikatny, więc na pewno nie lubi wstrząsów w trakcie, ani podglądania pieczenia, otwierania drzwiczek. Nie nagrzewam piekarnika przed pieczeniem, ciasto ma szansę wyrosnąć w trakcie nagrzewania piekarnika. Po upieczeniu zostawiam po prostu w piekarniku do całkowitego wystygnięcia.
Jak widzicie, nie stosuję się sztywno do ogólnie utartych reguł  wypieku, choć staram się przystosować je do mojego tempa życia. Życzę Wam udanych wypieków, a potem równie pięknych fotek, żebyście się mogli pochwalić swoimi wersjami.


sobota, 10 maja 2014

Pierogi z mięsem / Dumplings filled with meat

Uwielbiam takie pierogi i nie tylko ja, Mąż i córcia też są zachwyceni. Najmniej zadowolony jest mój synek, który od pewnego czasu usiłuje udawać niejadka.  No ale cóż? Taki wiek i musi się czasem przemęczyć, bo z takiego smaku trudno zrezygnować ;). I wbrew pozorom, przygotowanie nie zajmuje dużo czasu. Wierzcie mi, to jest kryterium dla mnie bardzo istotne, przy moich dwóch małych skarbach...czas ma większą wagę niż złoto.


Składniki:
  • 2 szklanki mąki (250 ml)
  • ok 3/4 szklanki wody
  • jajko
  • szczypta soli, łyżka oleju
  • na nadzienie mięso z rosołu, ew. jajko
 Sposób przygotowania:
 Z mąki, jajka, wody, soli i oleju zagnieść ciasto. Na nadzienie zmielić mięso rosołowe, przyprawić do smaku, a jeśli jest suche dodać jajko, żeby łatwiej się formowało. Ciasto podzielić (ja dzielę na 3 części), żeby było łatwiej rozprasować.Wałkujemy, podsypując w razie potrzeby mąką, wycinamy np szklanką krążki ciasta, nakładamy mięso i zlepiamy, formując typowy kształt pierożka. Resztki zlepiam, prasuje ponownie, ale wycinam już po prostu prostokąty, żeby nie 'przesuszać' ciasta. Pierogi tak zrobione może są mniej eleganckie, ale nie mniej smaczne!!! Gotujemy je wrzucając do wrzącej, osolonej wody kilka minut, do wypłynięcia pierogów na powierzchnię. Podajemy np z masłem, zasmażką z bułki tartej lub tak jak ja lubię najbardziej z podduszoną cebulką.


Mam nadzieję, że spodoba się Wam moje wydanie pierogów. A  może dodajecie coś jeszcze, albo inaczej podajecie? Wszelkie inspiracje z Waszej strony są bezcenne ;)

                                                                                                           Smacznego!




czwartek, 8 maja 2014

Domowy rosół / Home-made broth

Obiecałam, że napiszę jak gotuję rosół. Od razu muszę zaznaczyć, że jest to mój sposób gotowania rosołu. Nie mam wykształcenia kulinarnego, a wszystko co umiem, zostało podpatrzone najpierw w domu, potem wszędzie tam, gdzie się dało. Oczywiście wszystko staram się wypróbować, dostosować do swoich rodzinnych smaków i możliwości, głównie czasowych. Bo przecież wg wszystkich poradników kulinarnych prawdziwy babciny rosół - króla/królową zup gotuje się powoli. I tu słowo kluczowe gotuje znaczy ledwo, ledwo "pyrkocze". No ale z drugiej strony, czy nasze babcie, prababcie miały na to czas, aby stale doglądać takiego gotowania? na zwykłym piecu? (kto taki pamięta?) przy ciągłej pracy bez pralki, lodówki, odkurzaczy...? Starałam się więc znaleźć idealne rozwiązanie dla mojego domu, tak by rosół nie zabierał zbyt dużo cennego czasu, a jednocześnie mógł królować na stole nie tylko od święta.


Składniki
  • woda
  • mięso drobiowe ok 1 kg porcji rosołowej, u mnie często po prostu 4 udka
  • 3-4 marchewki, zależy od wielkości, im więcej, tym słodszy rosół
  • pietruszka, seler w korzeniu (seler ma intensywny smak i zapach, więc albo mały albo nieduży kawałek)
  • do wiosennego i letniego rosołu dodaję często nać pietruszki i selera oraz kawałek liścia pora, a zimowy rosół też smakuje i z takim dodatkiem
  • 3 ziarenka ziela angielskiego, pieprzu, liść laurowy, sól 
Sposób przygotowania
Mięso myjemy w zimnej wodzie. Wkładamy do garnka i zalewamy również zimną wodą. Dodajemy obrane i umyte warzywa oraz przyprawy. W zasadzie rosół powinno się solić pod koniec gotowania, żeby był klarowny, ale ja zwykle solę trochę na początku (ach, te zwyczaje wyniesione z domu), żeby mięso rosołowe było smaczniejsze. Gotujemy powoli, tak żeby rosół ledwo pyrkotał. Jeśli mięso jest miękkie, sprawdzamy smak, dodajemy soli, jeśli trzeba i gotowe. Podajemy z makaronem ugotowanym oddzielnie wg przepisu, a najlepiej domowym, ale to już temat na oddzielny post. Do dekoracji dodajemy np marchewkę, natkę pietruszki.



Pokazuję rosół w dwóch odsłonach, z różnym makaronem. Moje dzieciaki bardzo lubią taką zupę, ale przecież jedzenie zawsze takiego samego rosołu byłoby nudne. A tak smakuje, jakby trochę inaczej. Sprawdźcie sami ;)


                                                                                                     Smacznego!!!

Trochę trwało zanim zapisałam ten przepis. No bo jak zapisać zwięźle to wszystko co się pojawia w pamięci na hasło "rosół domowy".  Sami spróbujcie zwięźle się wyrazić... ;) Niełatwo, prawda? ;).
Zebrałam więc punktach to, co wydało mi się ważne.
  1. Nie używam do gotowania rosołu, zup, dań mięsnych popularnych dziś kucharków, rosołków, veget itp. Dlaczego? Wystarczy poczytać skład. Przede wszystkim wszechobecna sól, której używam w raczej rozsądnych ilościach, więc nie muszę jej w ten sposób dodawać. No i oczywiście to co najgorsze dla mnie, wierzcie testowałam, glutaminian sodu... mój nieprzyjaciel, piąta kolumna, ukryty wróg. Dlaczego ukryty? Bo nawet w zwykłej przyprawie, np. mieszance curry, znalazłam No bo przecież samo curry bez dodatku... no kto to widział. Może by jeszcze nie smakowało...A teraz kupując nawet po prostu pieprz, majeranek, bazylię..., że o innych produktach nie wspomnę czytam etykietki. Sami sprawdźcie, jak wiele sztucznych dodatków jest tam, gdzie się ich nawet nie spodziewamy. 
  2. Wiele osób, ja jakoś nie odczuwam takiej potrzeby, dodaje do mięsa drobiowego kawałek wołowiny. Zaostrza trochę smak rosołu.
  3. Najpiękniejszy zapach kojarzący mi się z rosołem, to przysmażona cebulka, na prawdziwym piecu. Ja nie dodaję, bo na palniku przypalana to jednak nie to samo.
  4. Nigdy, przenigdy nie gotuję rosołu w ten sam sposób, zdarza mi się dodać np koperku, żeby ładniej pachniał. Eksperymentowanie ze smakami to przecież podstawa kuchni ;)
  5. Jeśli rosół jest tłusty, zawsze możemy zebrać tłuszcz z powierzchni. Najłatwiej to zrobić, gdy rosół jest wychłodzony.
  6. Zazwyczaj gotuję więcej rosołu. Sam w sobie jest wyjątkowy, a poza tym stanowi idealną podstawę do innych zup i sosów.
  7. Pisałam o wstawianiu mięsa i warzyw do zimnej wody. To powoduje, że mięso i warzywa oddają swoje najlepsze składniki do rosołu, same zaś są może trochę mniej atrakcyjne, bez dodatkowego przygotowania. Ale za to mielone mięsko z rosołu jest najlepsze do przygotowania kolejnych potraw, np krokietów, kotletów mielonych, pierogów... Smak niezastąpiony! Gwarantuję ;) Myślę, że pokażę Wam jeszcze, jak je wspaniale wykorzystać.
Długa wyszła ta lista, a na pewno nie wyczerpałam jeszcze wszystkich tematów. Każdy z nas ma inne sposoby na rosół. Jestem ciekawa, jak to jest u Was? Zapraszam, podzielcie się swoimi trickami ;).





piątek, 2 maja 2014

Pleśniak

Dzisiaj zaproponuję na wolne dni majówkowe ciasto, które zawsze wychodzi, szybko się piecze i wszystkim smakuje. Pleśniak to ciasto z owocami, na kruchym spodzie, z bezą i ewentualnie z kruszonką taką jak dziś, na wierzchu. Widziałam różne odmiany tego przepisu, np ciasto przed ułożeniem owoców smarujemy powidłami, dosypujemy kakao, dodajemy orzechy. I to też mi się w nim podoba, że stanowi bazę dla nowych inspiracji i smaków. Ale na szybko to ten podstawowy przepis jest niezastąpiony! ;). Zwłaszcza, że nie ma właściwie żadnych ograniczeń owocowych. Teraz świetnie będzie smakował z młodziutkim rabarbarem, za chwilę z truskawkami, a jeszcze później ze śliwkami, jabłkami, a wreszcie i z mrożonymi owocami, a nawet tymi z kompotu. Idealne ciasto do zrobienia na szybko.





Składniki:
  • 40 dag mąki
  • 20 dag cukru pudru
  • 4 jaja
  • 20 dag masła
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • owoce (dowolne)
  • dodatkowo cukier puder do smaku do bezy na wierzch ciasta
Sposób wykonania.
Oddzielić białka jajek od żółtek. Z mąki z dodatkiem proszku do pieczenia, cukru, masła, żółtek zagnieść kruche ciasto. Poprawnie należałoby je wstawić do lodówki na min godz., ale ja zwykle się spieszę, więc omijam ten punkt. Nawet jeśli ciasto ciężko wyrobić do końca,  nie przejmuję się, w końcu to kruche ciasto ;). Rozkruszyć (ew. zetrzeć schłodzone ciasto) na blaszce pozostawiając niewielką część na kruszonkę, ja nie ubijam go, pozwalając na pewnego rodzaju sypkość ciasta na blaszce. Wykładam teraz owoce. Na sam koniec ubijamy na sztywno pianę z białek, wykładamy na ciasto, posypujemy startą/pokruszoną pozostawioną częścią ciasta. Wstawiamy do piekarnika i piec ok. 50 min. w temp. 180-200ºC.


                                                                                                    Smacznego!